Dzieci to mali zbieracze. Zaczyna się od zgarniania z ziemi tego, co spotkają na swojej drodze podczas spaceru, a kończy na potężnej kolekcji zabawek. Jak i co kolekcjonować, by rozwinąć w dziecku pasję i nie stracić fortuny?
Gadżetomania, czyli muszę to mieć!
„Seria” to słowo – klucz współczesnego przemysłu zabawkarskiego. Już rodzic przedszkolaka słyszy je zwykle z częstotliwością znacznie wykraczającą poza jego cierpliwość. Przeważnie niczego nieświadomi kupujemy niewinnie wyglądającą zabawkę i nagle okazuje się, że to zaledwie kropla w morzu potrzeb naszego malucha, bo cała kolekcja liczy sobie podobnych modeli dużo… dużo za dużo. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak nieustannie być na bieżąco z trendami wśród zabawek i wiedzieć, co w dziecięcym świecie piszczy.
A tu nie sposób nie zauważyć, że wraz z wejściem na ekrany nowego filmu animowanego rusza machina sprzedaży bajkowych gadżetów: kolorowych karteczek i notesików, kart do kolekcjonowania, akcesoriów szkolnych (od worka na kapcie, przez plecak, po każdą jedną kredkę w piórniku), odzieży i obuwia, kolorowanek, naklejek, bidonów i śniadaniówek, figurek bohaterów bajki, pościeli – wymieniać można bez końca. Nie zdziwmy się, gdy zakochane w superprodukcji dziecko zapragnie mieć je wszystkie, w końcu o to w tym wszystkim chodzi. Niełatwo odmawiać zakupu, gdy „wszyscy mają”, jednak warto wytłumaczyć dziecku, że kupienie każdego elementu jest ponad Wasze możliwości finansowe i zawrzeć w tej sprawie umowę, np.: kupujemy tylko zabawki do X zł; rezygnujemy z bidonu, żeby uzbierać na figurkę; pościel może być nagrodą za samodzielne spanie w swoim pokoju itp.
Tanie zbieranie
Kolekcjonowanie (raczej drobnych) przedmiotów było jeszcze kilkanaście lat temu chętnie podtrzymywanym hobby zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych. Jednak od czasów, gdy najpopularniejsze kolekcje składały się ze zużytych kart magnetycznych czy zagranicznych znaczków, sporo się zmieniło. Powiedzmy sobie wprost: dziś pasja kolekcjonerska dziecka jest zapewne ostatnią rzeczą, która podoba się rodzicowi. Zajmuje miejsce, zbiera kurz, czasem wymaga napraw, a przede wszystkim – ciągłego inwestowania w jej powiększanie.
Alteranatywą może być kolekcjonowanie przedmiotów niezbyt wygórowanych cenowo lub darmowych – nie da się jednak ukryć, że potrzeba sporo dobrych chęci, aby drobiazgi zalezione na plaży czy gratisy zebrane podczas wycieczki do innego miasta wygrały z gadżetami z „Królowej Lodu” czy „Star Wars”. „Zbieraj, bo to jest fajne” to słaba zachęta, ale możemy poszukać lepszej. Jeżeli zapytamy „dlaczego zabrałeś do domu akurat ten kamień?”, „z czym ci się kojarzy ta mapka?”, „czy pamiętasz, w jakich okolicznościach kupiliśmy ten obrazek?”, każda pamiątka zostanie obudowana własną historią, a stąd już krok, by kolekcjonować też to, co niematerialne – wrażenia i dobre wspomnienia.
Dajmy przykład
Zanim odmówimy dziecku kupna kolejnej zabawki do kolekcji, zastanówmy się, czy my sami również jesteśmy całkowicie wolni od pasji zbieractwa. Kolekcje płyt z muzyką czy filmami, zbiory książek, a może po prostu mangnesy na lodówkę? Zbieranie może być superzabawą i warto zachęcać dzieci do tworzenia wartościowych, ponadczasowych kolekcji, które po latach będą stanowić miłą pamiątkę z dzieciństwa. A może wpadniecie na pomysł kolekcjonowania czegoś całą rodziną? Nic tak nie łączy rodziców i dzieci jak spędzanie czasu razem i współdzielenie hobby!