Przyzwyczailiśmy się uważać, że gniew jest uczuciem skrajnie negatywnym – zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych. Osobę złoszczącą się utożsamiamy z porywczym charakterem, problemami emocjonalnymi, nieumiejętnością zapanowania nad swoim zachowaniem. Złoszczący się dorosły to osoba, od której stroni towarzystwo, złoszczące się dziecko podlega natychmiastowej ocenie: jakie ono niegrzeczne!
Skąd w nim ten gniew?
Warto sobie uświadomić, że w pewnych granicach złość jest uczuciem naturalnym – każdy człowiek, mały i duży, może mieć wyraźny, obiektywny powód, aby wybuchnąć zdenerwowaniem. Właśnie takie pytanie należałoby zadać sobie na początku: dlaczego moje dziecko się złości?
A tych powodów może być mnóstwo. Rodzice zwykle są skłonni w pierwszej kolejności podejrzewać szkołę i środowisko rówieśnicze, jednak zapominają, że problem może tkwić również w relacjach z najbliższymi. Niełatwe uczucia, jak zazdrość czy osamotnienie, mogą pojawić się tak wśród kolegów i koleżanek, jak i w rodzinie. Dziecko ma prawdo do złości, jednak gdy jego reakcje są nieadekwatne do sytuacji i wpływają na niego destrukcyjnie, należy zacząć działać.
Tak wygląda złość
Czerwona buzia, wykrzywione w złości usta, spojrzenie ciskające pioruny. Ale żeby nie było tak łatwo, mały złośnik może być wytrawnym graczem. Równie dobrze może zaciąć się w sobie i ignorować otoczenie przez dłuższy czas, w środku gotując się z emocji. Niesprawiedliwa ocena, przykry komentarz kolegów, ale równie dobrze zepsuty plecak czy wypisany długopis mogą stać się potencjalnym powodem furii. To już nie gorszy nastrój, ale prawdziwy koniec świata.
Ulubioną formą obrony gniewnego dziecka jest atak. Wyciągając pomocną dłoń możesz spotkać się z wrogim przyjęciem. Wściekła latorośl nie chce rozwiązywać problemów, możesz nawet odnieść wrażenie, że wręcz lubuje się w swych negatywnych uczuciach. Niech więc nie dziwi Cię, że czasem podświadomie dąży do sytuacji konfliktowych i trudnych, twierdząc potem, że zawsze cały świat zawsze jest przeciwko niej.
Postaw granice!
Jeżeli złoszczące się dziecko przekracza granice, trzeba interweniować. Czerwona lampka powinna nam się zapalić wtedy, gdy pojawiają się pierwsze przejawy agresji – choćby tylko słownej. Nie usprawiedliwiajmy pogardliwego stosunku do członków rodziny i obcych, wulgarnych wypowiedzi, wyżywania się na domowych zwierzakach.
Okazujmy dziecku, że chcemy rzeczywiście poznać przyczynę jego problemów. Wykażmy się chęcią podjęcia rozmowy i wspólnego pokonania trudności. Nie oznacza to jednak uległosci i pozwalania dziecku na manipulacje. Nawet, jeśli usłyszymy kilka przykrych słów, to nadal my, dorośli, powinniśmy być tymi, którzy trzymają dom w ryzach.
Ważne jest również to, jak sami radzimy sobie z przeciwnościami. Dziecko, które na co dzień obserwuje sfrustrowanego rodzica, ubliżającego innym ludziom, rzucającego w złości przedmiotami czy sięgającego po używki, dostaje wyraźny komunikat: robię to gdy jestem zły! W takiej sytuacji tłumaczenie, że musi panować nad swoim zachowaniem, jest z góry skazane na porażkę.